Byłam bardzo nieswoja wczoraj, siekło mnie trochę, więc zamiast pojechać prosto do domu, pojechałam przed siebie, znalazłam polną dróżkę i posiedziałam aż się prawie ciemno zrobiło.
Czemu traktorzyści tak patrzą, jak mnie widzą? Czy to naprawdę jest takie dziwne, że ktoś sobie siedzi, wdycha coraz bardziej letnie zapachy, słucha śpiewających ptaszków i podziwia zachód słońca?
Koźlak stał jakieś sto metrów ode mnie, nawet on mnie nie zainteresował… i tak przecież jeszcze w to miejsce wrócę. Przez cały dzień wyprzedziłam ‘tylko’ trzy auta…
Prawie jak śmigłowiec