Zachciało mi się zrobić kolejną wycieczkę po Wielkopolsce.
Pogoda dość ładna, choć temperatura koło zera
i znów przemarzłam jak cholera,
mam nadzieję, że nie przegięłam!
Pierwszy przystanek zrobiłam w Napachaniu.
Jest tam piękny pałacyk, mijany zwykle w pędzie.
Tym razem postanowiłam się zatrzymać i zrobić kilka zdjęć.
Szamotuły to małe miasto na północ od Poznania.
Znam je dość dobrze, choć zawsze tylko przejazdem,
więc tym razem pojechałam specjalnie, żeby zwiedzić je porządnie.
Jest tam zamek, którego początki pamiętają piętnasty wiek.
Od tamtego czasu pozostał właściwie niezmieniony,
przechodząc tylko po drodze małe remonty.
Prezentuje się dość skromnie z zewnątrz.
Za to wewnątrz mieści bardzo ciekawe ekspozycje.
W jednej z oficyn wystawa etnograficzna.
W samym zamku komnaty dawnych właścicieli
i Sala Rycerska
Jest też i Baszta Halszki, w której księżniczka była ponoć więziona.
Ale być może jest to tylko opowieść, która przyciąga uwagę.
Dziś już tak naprawdę nie wiadomo, jak to było.
A to szamotulska kolegiata.
Nie byłabym sobą, gdybym nie weszła na cmentarz.
Znalazłam kilka ładnych nagrobków i inskrypcji.
Na koniec pojechałam jeszcze do Baborówka.
Przy poprzedniej wizycie nie udało mi się znaleźć dworku,
okazało się, że jest on przy stadninie koni.
Słonko już powoli zaczynało zachodzić, a ja byłam tak przemarznięta,
że powiedziałam sobie, że nie wysiadam już z auta.
Po czym wysiadłam jeszcze ze sześć razy
Dla takich widoków: