to był bardzo fajny dzień!

Rano pobudka po szóstej, ale co tam. Kurs na EPPW.

Cieszę się bardzo, że tam pojechałam, mimo, że teraz stacjonują tam już ‘tylko’ transportowce. Ale siedziałam w Bryzie :) Pierwszy raz, bo na pokazach są zawsze pozamykane. Fajna jest. W Herculesie też siedziałam :)

herculesy

Szkoda tylko, że symulatora nie widzieliśmy. Ale za to byliśmy na wieży (identyczna jak na Krzesinach) i mamy pamiątkowe fotki przy Su-22, tam są one pięknie odmalowane.

su-22su-22 Z tyłu kryje się też Su-20.

su-20

Byliśmy też w miejscu, gdzie odczytuje się czarne pomarańczowe skrzynki. Bardzo to ciekawe! Lotnisko jest super, wielki teren i prawie pusty, z ogromnym potencjałem.

W samym Powidzu jest ładny kościół i koźlak, którego stan niestety to ruina, a szkoda.

Ponieważ zdaje mi się, że nad Jeziorem Powidzkim jeszcze nie byłam, choć nazwy typu Skorzęcin są mi doskonale znane, pojechałam jeszcze do Przybrodzina.

łabędź

Przez całą drogę towarzyszyły mi tory wąskotorówki, która prowadzi na plażę w Przybrodzinie, gdzie tory giną wśród zielska. Nie wiem, czy ta kolejka jeździ latem, ale jeśli nie, to warto by ją reaktywować, bo trasa jest malownicza.

Ponieważ dzień był pochmurny i dość chłodny, nad jeziorem nie było prawie nikogo. Sama plaża jest bardzo ładna, choć myślałam, że większa. Za to w pobliżu jest pomost należący do wojska, nieprzyzwoicie czysty, z wycieraczkami przy każdym miejscu postojowym ;) i ładnymi jachcikami. Fajnie tam było usiąść, mimo zimna, poczuć wiatr we włosach i posłuchać, jak wanty dzwonią o maszty…

pomost Oprócz jachtów są też rowery wodne :)

rowery wodnerowery wodne I pomosty ginące wśród trzcin.

pomost

Z powrotem jechałam na pełnym luzie, nie spiesząc się nigdzie. Opłotkami, łaciatymi wąskimi dróżkami, przez zielone pola i łąki pełne dmuchawców i kaczeńców, wśród alei drzew. Pięknie!

Zatrzymałam się na chwilę w Czerniejewie, gdzie jest pałac. W ogóle w okolicy pełno dworków i pałaców, bocznych dróżek i drogowskazów, za którymi chciałoby się podążyć tak po prostu. Zdecydowanie warto tu przyjechać na dłuższą wycieczkę!

A na piękne zakończenie dnia jeszcze trening Żelaznych :)

ga żelaznySP-AUD

burza!

Burza… uwielbiam! Tak samo, jak sztorm na morzu. Żywioł nie do opanowania…

Wczoraj po gorącym dniu, przyszła wieczorem taka właśnie typowa gwałtowna letnia burza.

Przed burzą było tak:

chmury

Coś mnie tknęło i zostałam na polu. Chciałam posłuchać ptaszków, powdychać zapach lata.

A potem przyszła…

Niby jak się siedzi w domu, to widać, jak wiatr targa w takich chwilach drzewami, ale to nie to samo, co siedzieć na środku pola w aucie, które całe ryra się od podmuchów wiatru. Wtedy dopiero czuć tą moc.

chmury

Apogeum trwało może z pięć minut i było niesamowite! Błyskawice oślepiające blaskiem, niebieskie i różowe, na południu, zachodzie i północy. I nade mną też. Grzmot piorunów. Bosko!

Fakt, że nie chciałabym się w tej burzy znaleźć w samolocie…

burza

Próbowałam robić zdjęcia, ale ciężko utrafić, zwłaszcza małpką ;)

burza

A po burzy… uwielbiam ten niesamowity zapach, ciszę, która nagle zapada i słychać tylko odgłosy płynącej i kapiącej wszędzie dookoła wody. Na ciemnym horyzoncie jeszcze błyska i z daleka dochodzi stłumiony pomruk…

światełka

Teraz z innej beczki. Wczoraj w miejscu, w którym pracuję była loteria. Każdy paragon wygrywał. Paragon dostałam, ale jakoś nie pociągały mnie rzeczy typu solniczka i pieprzniczka, poduszka podróżna czy ‘zestaw relaksacyjny’ w postaci dwóch małych buteleczek balsamu – mam swój ulubiony ;) Poszłam dopiero, jak usłyszałam o zestawie narzędzi, hehehe.

Pani przede mną go wylosowała (ostatni zresztą), stwierdziła, że go nie chce, potem, że może na prezent się przyda, a potem, że jednak nie. Ja wzięłam go bez losowania ;) Czy ja jestem jakaś dziwna? ;)