wyspa, która spełnia marzenia

Od rana padał zimny śnieg z deszczem. Teraz siąpi deszcz.

A mnie wciąż rozgrzewają wspomnienia z Lanzarote.
W myślach nazywam ją wyspą, która spełnia marzenia.
Jednym z nich, odkąd zaczęły fascynować mnie wulkany,
czyli właściwie od dzieciaka, było zajrzeć do krateru wulkanu.
To nic, że zwykle nie ma tam nic ciekawego.
Chciałam zajrzeć i już!
Wspinać się na Wezuwiusza nie było czasu.
A tu… mogłam zaglądać do woli :)
Na przykład z samolotu, choć za wiele nie było widać ;)

Albo całkiem z bliska :)

Wulkan ów nazywa się Guanapay.
Na jego krawędzi stoi najprawdziwszy szesnastowieczny zamek.

A jakie stamtąd widoki!

Teraz Lanzarote zdaje mi się pięknym snem…

cholercia

Miałam jeszcze nie wydawać kasy, ale…
Ostatnio udało mi się do sklepów nie wchodzić.
Dziś miałam za dużo czasu, no i… stówa poszła w aptece.
Ale to na same potrzebne rzeczy, też na zapas.
A zapasy się przydają w podbramkowej sytuacji,
miałam ostatnio okazję się o tym przekonać.
No i prawie drugie tyle na… jedną koszulkę, a za resztę stringi.
Przeważnie na wyprzedażach kupuję stringi ;) Bo ładne można tanio.
A co tam, ciuchy ostatnio kupowałam latem ;)
Ale za to ostatnio wiele zaoszczędziłam na biletach :)

A żeby nie było tak goło, to dziś kilka fotek z kaktusowego ogrodu.

Bardzo ciekawe miejsce.
Dom wielu dziwolągów, w pozytywnym znaczeniu oczywiście.

Ale też i dobrze nam znanych kaktusów.

Miejsce jest z tych, co to można cały dzień tam spędzić i fotografować :)

Dla mnie raj :)

A te zostały przez nas ochrzczone jako misiaki :)

a tu jak zwykle

Z pracą pieprzy się niesamowicie…
Sama już nie wiem, co robić, co wybrać.
Na razie zostaję w starej, bo dziewczyna zachorowała i mam mieć więcej godzin.
Szefowa mówi, że nie wiadomo, czy ona wróci.
Inne źródło podaje, że chce wrócić w kwietniu. Czyli znów ściema…
A już miałam dogadaną nową pracę. Ale za mniej. Hmmm.
W perspektywie coś jeszcze się kręci…

Chyba jednak nie nadaję się do życia w niepewności…
Wiem, że niektórzy tak potrafią, ale ja chyba nie.
Nie wiem, co będzie jutro, czy będę miała za co żyć.

A taka wróciłam radosna z wakacji…
Niestety dopada mnie już szara rzeczywistość…
Szara dosłownie, bo przez tydzień tylko jeden słoneczny dzień.
A i to dobrze.

Więc uciekam i w myślach wciąż jeszcze jestem na południu.
Na przykład na ponoć najpiękniejszej plaży na Lanzarote…
która ma bardzo ładną nazwę: Famara.

wośp

Kolejny WOŚP za nami.
Tak szybko ten czas leci! To już dziewiętnasty raz…

Pojechałam dołożyć swoje trzy grosze i porobić fotki.
No dobra, może w odwrotnej kolejności ;)

Światełko do nieba – śliczne!!!
A mi coraz lepiej wychodzą zdjęcia :)

Tylko fish eye brak. No ale wszystkiego nie da się mieć.

Potem szwędałam się jeszcze robiąc fotki aż zaczął się koncert Head Hunters.
Wstyd się przyznać, ale jakoś nigdy ich nie słuchałam.
A muza całkiem fajna. Chłopaki dały czadu!
A to moje pierwsze koncertowe fotki :)

I tylko żal, że nie mogłam do kotła pójść.
No ale albo kocioł albo zdjęcia ;)

własne www :)

Ślęczałam dziś cały dzień przed kompem.
Ale jest efekt – nareszcie wiem, jak zrobić swoją stronkę www :)
Cieszę się ogromnie, że w końcu to ogarnęłam,
bo zabierałam się i zabierałam i wciąż się o jakiś mur rozbijałam.
A teraz mam serwer za freeko i mam stronkę!
Na razie na szablonie, bo łatwiej i szybciej,
ale przerobiłam tak, żeby mi się podobała.
Taram! :)

no i co z tym nowym rokiem?

Skończyłam Zafona ‘Gra Anioła’.
Wciągające od początku do końca.
Lektura obowiązkowa. Wiele emocji.
I chyba radość, że jest jak jest, bo przecież mogłoby być gorzej…

W pracy obcięte kolejne godziny. Dwie na tydzień.
Dla mnie może się to okazać być albo nie być :(
Więc ponuro znów się czuję.

A miał ten rok być lepszy! :(

noworoczne zwiedzanie

Przy okazji Nowego Roku było też i nieco zwiedzania :)

Ratusz w Kórniku

I kościół parafialny

I kościółek w Koszutach

Był tam też i dworek, ale zbyt ciemno już było, żeby go sfotografować.
A to fara w Środzie

A u mnie na ścianie zawisł nowy kalendarz. Z bimbami :)
Tradycję nieco złamałam, bo od wielu lat mam kalendarz z BG.
No ale tym razem pani dała mi cały po angielsku.
Nie wiem, czy przez pomyłkę, czy tylko takie były?
Więc dziś pojechałam do zajezdni i przywiozłam inny :)