Archiwa kategorii: nie lubię kategorii ;)
andrzejkowo
I mamy grudzień… niedługo minie kolejny rok…
Wczoraj miałam ochotę na coś dobrego i zrobiłam odkrycie, że mam przecież jeszcze Baileysa! Ten Baileys jest nieco starszy od Sary, a Sara ma już przecież sześć lat! To najlepiej obrazuje moje podejście do alkoholu, hihi.
Miało być bardziej nastrojowo, ze świeczkami, ale nie chciało mi się wczoraj wyciągać statywu
A to wspomnienie ciepełka w środku zimy
Tej zimy pewnie nie będzie mi dane nacieszyć się ciepełkiem
Dziś moje myśli są niewesołe, ale na pocieszenie odwiedził mnie bardzo miły klient. Starszy pan, pogadaliśmy sobie, opowiadał o swoim życiu, o Niemcach, Holendrach, Rosjanach, o czasach wojny i potem i o teraz. Aż by się chciało uściskać takich ludzi. Za to, że są! Za to, że są tacy mili, uprzejmi i kulturalni. I za ich uśmiech i optymizm w tej szarej rzeczywistości.
Zlinek :)
Nareszcie znów mogłam polatać kochanym FCXem
Pobudka o czwartej rano, podróż do Częstochowy. Po drodze jeszcze poszukiwania kremówek i odwiedziny na Jasnej Górze. Tłum. Ale z wieży ładny widok.
Potem Zlinkiem EPRU – EPPK. Plus dwa kręgi na Żernikach Zawsze byłam ciekawa, jak się tam ląduje. Nie jest tak strasznie jak wygląda z daleka
I piękny zachód słonka. Wschód też był śliczny!
A to moje zabawy w czasie oczekiwania na pociąg
A teraz idę pod kocyk, bo dziś już nic poza przeczytaniem kilku stron książki nie jestem w stanie zrobić
qrka felek!
pierwszolistopadowo
Czasu ostatnio więcej, więc chyba powinnam tu z pisaniem wrócić.
A przynajmniej fotograficznie, bo w moim życiu… coraz gorzej i gorzej. Ostatnio mało jest radosnych dni. Staram się łapać te małe promyczki szczęścia, jak się tylko pojawiają. Ale poza tym cóż, jest jak jest.
A teraz tradycyjnie pierwszolistopadowo:
bańki mydlane :)
Dawno mnie nie było… czasu zero… od miesiąca nie wiem, co to książka…
No ale dziś urwałam się od zajęć, żeby porobić bańki mydlane
Było ich mnóstwo! I były prześliczne!
star stories
z dala od zgiełku
Dziś chwila samotności. W której było mi dobrze z sobą.
Radość, że znów cieszę się takimi małymi szczęściami.
Gorące promyki słonka. Dziewięć sarenek na polu.
Śpiew ptaków (wiosna! ) i szum wiatru.
Spacer o zachodzie słońca błotnistymi ścieżkami
wśród łąk i pól. Po prostu, przed siebie.
Gdzieś w dali zgiełk miasta.
I wrażenie, że znalazłam jedno z tych Moich Miejsc…
oby się nigdy nie zmieniło…
choć to zapewne tylko pobożne życzenie…
dzień kobiet
W pracy nasz szef rozdawał kwiatki wszystkim kobitkom.
Miłe to było ogromnie.
Właściwie to chyba pierwsza tak naprawdę miła rzecz,
która spotkała mnie w tej pracy
Drugą różyczkę dostałam na stacji, przy tankowaniu
I jeszcze milej mi się zrobiło
Dostałam kilka miłych telefonów.
A bratek przyniósł nam ciacha
I tym sposobem zjadłam dziś dwa brzdące i kawałek szarlotki, hi hi.
W drodze wyjątku oczywiście
wiosna tuż :)))
Ptaszki wracają na północ
I to tak na potęgę
A więc wiosna tuż tuż! )))))))
Dziś posiedziałam trochę na słonku.
Grzało tak, że aż mi się gorąco zrobiło!
Cudnie poczuć na buzi promyki słońca!
Dziś też było szkolenie z pierwszej pomocy.
Każdy z nas powinien coś takiego OBOWIĄZKOWO co jakiś czas przejść!