Od wieczora pada, więc na rozweselenie maki
wstydliwe
rozczochraniec
on i ona
dzień dobry
Od wieczora pada, więc na rozweselenie maki
wstydliwe
rozczochraniec
on i ona
dzień dobry
zaobserwowane dziś nad jeziorem
Uwielbiam wpatrywać się w te śliczne kwiatuszki, które wyglądają jak gwiazdeczki. I na dodatek ładnie pachną
Uwielbiam też takie polne dróżki…
A to kościółek w Głuchowie
23:49 Hmmm, taka mnie naszła myśli po przeczytaniu pewnego wpisu… choć może niezbyt z nim związana… O kim pomyślę, gdy będę odchodzić? Na spotkanie z kim najbardziej będę się cieszyć? Ech, skoro mam takie myśli, to chyba czas iść poczytać książkę, żeby się od nich oderwać Dobranoc
Byłam bardzo nieswoja wczoraj, siekło mnie trochę, więc zamiast pojechać prosto do domu, pojechałam przed siebie, znalazłam polną dróżkę i posiedziałam aż się prawie ciemno zrobiło.
Czemu traktorzyści tak patrzą, jak mnie widzą? Czy to naprawdę jest takie dziwne, że ktoś sobie siedzi, wdycha coraz bardziej letnie zapachy, słucha śpiewających ptaszków i podziwia zachód słońca?
Koźlak stał jakieś sto metrów ode mnie, nawet on mnie nie zainteresował… i tak przecież jeszcze w to miejsce wrócę. Przez cały dzień wyprzedziłam ‘tylko’ trzy auta…
Prawie jak śmigłowiec
A potem były zdjęcia do trzeciej w nocy, więc dziś jest tak:
Dziś nareszcie trochę się pobawiłam
Niezapominajki to moje absolutnie najkochańsze kwiatki. Żadne inne nie dorównują im urodą!
Konwalie kocham za ich cudny zapach.
Burza… uwielbiam! Tak samo, jak sztorm na morzu. Żywioł nie do opanowania…
Wczoraj po gorącym dniu, przyszła wieczorem taka właśnie typowa gwałtowna letnia burza.
Przed burzą było tak:
Coś mnie tknęło i zostałam na polu. Chciałam posłuchać ptaszków, powdychać zapach lata.
A potem przyszła…
Niby jak się siedzi w domu, to widać, jak wiatr targa w takich chwilach drzewami, ale to nie to samo, co siedzieć na środku pola w aucie, które całe ryra się od podmuchów wiatru. Wtedy dopiero czuć tą moc.
Apogeum trwało może z pięć minut i było niesamowite! Błyskawice oślepiające blaskiem, niebieskie i różowe, na południu, zachodzie i północy. I nade mną też. Grzmot piorunów. Bosko!
Fakt, że nie chciałabym się w tej burzy znaleźć w samolocie…
Próbowałam robić zdjęcia, ale ciężko utrafić, zwłaszcza małpką
A po burzy… uwielbiam ten niesamowity zapach, ciszę, która nagle zapada i słychać tylko odgłosy płynącej i kapiącej wszędzie dookoła wody. Na ciemnym horyzoncie jeszcze błyska i z daleka dochodzi stłumiony pomruk…
Teraz z innej beczki. Wczoraj w miejscu, w którym pracuję była loteria. Każdy paragon wygrywał. Paragon dostałam, ale jakoś nie pociągały mnie rzeczy typu solniczka i pieprzniczka, poduszka podróżna czy ‘zestaw relaksacyjny’ w postaci dwóch małych buteleczek balsamu – mam swój ulubiony Poszłam dopiero, jak usłyszałam o zestawie narzędzi, hehehe.
Pani przede mną go wylosowała (ostatni zresztą), stwierdziła, że go nie chce, potem, że może na prezent się przyda, a potem, że jednak nie. Ja wzięłam go bez losowania Czy ja jestem jakaś dziwna?
Tym razem pole rzepaku. Kwitnie nareszcie i pachnie cudnie słodko, szczególnie w taki ciepły wieczór jak dziś
… pełną przepięknych kaczeńców. Coś pięknego!